MOTOCYKL,  Poradnik początkującego,  Turystyka motocyklowa

Motocykl: moje wyposażenie biwakowe

Tak wiem, jest już podobny temat. Niby tutaj o tym samym… ale nie o tym samym. Różnica między tamtym tematem a tym jest taka, że w tamtym temacie prowadzę (z Waszą pomocą) spis wszelakich rzeczy jakie mogą się przydać na wyprawach. Natomiast tutaj chciałbym podzielić się refleksjami na temat wyposażenia jakie ze sobą wożę żeby spędzić nocleg pod namiotem. Zawsze zakładam najbardziej niewygodną wersję, czyli nie ma dostępu do żadnych mediów (wody, prądu itd.)… po prostu wylądowaliśmy w jakimś odludziu i trzeba tak spędzić noc. Z jakiegoś powodu nie ma innego wyjścia.

No to po kolei:

1. Co nad głową?
Idealnie by było, jakby wszędzie można było rozbić namiot. Ja miałem mniej więcej taki jak poniżej. Niby 2-osobowy ale szczerze pisząc nie wydaje mi się, żeby spanie w takim namiocie było komfortowe dla więcej niż jednej osoby.

namiot.jpg

Ja tam się spokojnie mieszczę ze swoim bagażem. Na druga osobę absolutnie nie ma miejsca, nawet ściśnięci jak śledzie. Zwracam uwagę na dolną część, która przylega bezpośrednio do gruntu (ta ciemniejsza część). To musi być wodoszczelny materiał z odpowiednim współczynnikiem nieprzemakalności. To na wypadek gdyby zdarzył się “grubszy deszcz” i woda przy gruncie zaczęła by się nieco podnosić. Te kilka centymetrów uratuje nas przed zalaniem.

Obecnie zamieniłem powyższy namiot na taki jak poniżej. Różnic jest kilka:

  1. Jest to namiot 4 – osobowy więc dwie osoby swobodnie mogą się rozciągnąć a po bokach jest miejsce na jakieś rzeczy podręczne.
  2. Namiot jest w systemie Quick-Up a to znaczy że rozkłada się go naprawdę szybko. Najdłużej trwa wyjmowanie go z motocykla i z pokrowca. Później tylko mocniejszy ruch zwieńczeniem namiotu i namiot stoi. Podobnie jak rozkładanie parasola. Składanie namiotu jest podobnie szybkie.
  3. Mój konkretny egzemplarz nie jest za bardzo odporny na deszcz, brakuje tropiku albo innej tego typu warstwy dodatkowej. Niestety, doświadczyłem tego w 2022 nad jeziorem Balaton na Węgrzech.
Namiot z systemem Quick Up

Niestety, są dwa problemy: rozbicie namiotu to jest “biwak” a to w większości krajów Europy nie jest legalne. Natomiast położenie się pod chmurką, czy to na samym materacu czy w śpiworze, nie jest wg definicji prawa biwakiem. W związku z tym jeśli jest duże zagrożenie, że ktoś nas może nakryć i wezwać policję a nie zanosi się na deszcz to lepiej zrezygnować z namiotu. Natomiast jeśli zagrożenie deszczem jest bardzo realne to nie ma się nad czym zastanawiać – rozkładamy namiot i tyle. Jeśli pojawi się jakiś właściciel to niestety, trzeba go brać na litość, że mamy delikatną awarię, że to tylko jedna noc, że pozostawimy po sobie idealny porządek… nigdy nie miałem w takim wypadku problemów z przenocowaniem pod namiotem.

Opcja numer dwa to tarp.

tarp.jpg

Jest to po prostu płachta nieprzemakalnego materiału, która na krawędziach posiada mocowania do linek i oczka do zamontowania omasztowania (opcja, nie zawsze dołączana do tarpa). Generalnie tarp można z jednej strony przymocować do motocykla a z drugiej gdzieś do gruntu. Tym sposobem można sobie utworzyć zadaszenie. W razie deszczu nie zaleje nas ale niestety nie ma tam ścian. Więc przed wiatrem ochrony nie ma. Natomiast rozłożenie tarpa zgodnie z prawem nie powinno być traktowane jako biwakowanie więc nie powinieneś za to dostać mandatu w przypadku wizyty policji. Łatwo się to rozkłada i łatwo składa. Jest mniejsze od namiotu ale jeśli zabierzesz ze sobą omasztowanie to trochę to będzie ważyć.

Ja używam tarpa jako dodatkowe zabezpieczenie namiotu przez dużymi opadami deszczu.

Ok, dach nad głową mamy. Na czym spać? Ja wożę ze sobą materac dmuchanybardzo gruby, jednoosobowy. Chociaż teraz dwuosobowy ale tego samego typu.

Dlaczego akurat taki?
Po prostu nigdy nie wiadomo na jakim podłożu przyjdzie nam spać. W Chorwacji niemal na pewno będą to kamienie. W związku z tym nie ma takiej opcji żeby wyspać się na karimacie. Nawet na cienkim materacu może być problem.
Czy obsługa tego materaca jest problematyczna? – absolutnie nie. Dolna część jest z dość grubego materiału, który zbyt szybko się nie przedziurawi. Nawet jeśli tak się zdarzy to można go szybko załatać srebrną taśmą, która obok trytytek powinna znaleźć się w niezbędniku w motocyklu. Dmuchanie w moim przypadku trwa maksymalnie 2-3 minuty ponieważ używam pompki elektrycznej na 12V – podłączanej oczywiście do zasilania w motocyklu. Spuszczanie powietrza również jest błyskawiczne ponieważ materac ma bardzo duży spust. Po złożeniu materac zajmuje stosunkowo mało miejsca. Tak mniej więcej: 20x20x10 cm. Plus miejsce na pompkę – około 10x10x10 cm.

materac jakiego używam obecnie

Wygoda spania na takim materacu jest porównywalna do całkiem niezłego materaca jaki można spotkać w normalnych łóżkach. Do tego nie interesują mnie za bardzo nierówności terenu (kamienie, kłęby trawy itp.).

Bardzo ważnym elementem jest “coś pod głowę“. Tutaj opcje są dwie: albo zaopatrzymy się w poduszkę dmuchaną (podobną do materaca), która w zasadzie nie zajmuje wcale miejsca w bagażu, albo normalną poduszkę w jakimś rozsądnym rozmiarze.

poduszka dmuchana “samopompująca”

To już kwestia indywidualna. Niemniej jednak to musi być coś, co jest wygodne. Przebudzenie się na drugi dzień z bólami mięśni karku i konieczność jazdy w takim stanie to nic fajnego…

Śpiwór.
Konia z rzędem temu, kto wskaże śpiwór dobry na każdą temperaturę! Ja rozpracowałem następujący sposób: korzystam ze śpiwora, który teoretycznie umożliwia spanie do -7 stopni celcjusza. Jest to prosty i po złożeniu mały śpiwór z Decathlona. Jak jest ciepło to wystarcza sam śpiwór. A nawet bywa że się odkrywam.

mój śpiwór

Natomiast często bywa tak, że nad ranem zaczyna robić się zimno. W związku z tym zawsze mam ze sobą nieduży koc. Bardzo dobrym rozwiązaniem są koce z “polara”. Nie są one grube, po złożeniu nie zajmują dużo miejsca ale są za to bardzo ciepłe.

koc polar

Na południu Europy bardzo często jest na tyle ciepło, że można sobie pozwolić na spanie bez śpiwora, ewentualnie jest gdzieś z boku “w razie czego”. Pamiętam, że kilka nocy spędziłem po prostu na trawie, bez rozkładania czegokolwiek. Jak jest ciepło i nie ma chmur to nawet jest to bardzo przyjemne. Trzeba tylko uważać na owady: komary a przede wszystkim na muszki mięsówki. Ich ugryzienie jest bolesne tak samo jak ugryzienie komara. Różnica jest jednak taka, że swędzący bąbel utrzymuje się (i swędzi!!!) wiele tygodni! Nie jest to nic fajnego! Dlatego ja zabieram jakąś siatkę na owady (moskitiera), zarzucam na twarz i wystające części ciała.

Worki na śmieci – tego bardziej nie trzeba opisywać. Śmieci ZAWSZE zabieramy ze sobą i wyrzucamy do jakiegoś śmietnika przy najbliższej okazji. Oprócz swojej głównej funkcji takie worki mogą posłużyć zamiennie za wodoszczelny worek na jakieś rzeczy. W ostateczności można z nich zrobić sobie nakładki na ręce / nogi w przypadku nagłego deszczu. Suche ręce i stopy to podstawa!

Papier toaletowy – tego również nie trzeba opisywać. Oprócz swojej głównej funkcji można go wykorzystać zamiennie jako ręcznik papierowy czy ścierka do naczyń. Doświadczenie pokazuje, że jest to BARDZO uniwersalna i niezbędna rzecz w czasie podróży.

Zapas wody – szczególnie ważne w czasie podróżowania w gorące słoneczne dni. Odwodnić można się bardzo łatwo więc nie wolno nam zapomnieć o dobrym nawadnianiu organizmu. Jeśli dni są wybitnie gorące to zapas wody utrzymywałem zawsze w okolicach 3 litrów (dwie 1,5l butelki) + litrowa butelka z rozpuszczoną tabletką typu “pluszz” aby uzupełniać elektrolity (w gorące dni wypijam dziennie jedną taką butelkę + zwykłą wodę, wedle potrzeb). Kiedy w zapasie pozostaje mi już tylko jedna 1,5l butelka wody to natychmiast zaczynam rozglądać się za sklepem żeby uzupełnić zapasy. Nie wolno dopuścić do sytuacji, kiedy zabraknie wody a jest upał! To jest zwyczajnie NIEBEZPIECZNE!

To co napisałem powyżej to jest absolutne minimum jakie zabieram na każdą wyprawę, gdzie z dużym prawdopodobieństwem będę nocował pod namiotem (czyli chyba zawsze!).

Dodatkowo, aby sobie zwiększyć komfort w czasie biwakowania mam kilka dodatkowych drobiazgów:
– kuchenka gazowa z dwoma naczyniami:

Kuchenka gazowa

Kuchenka jest zasilana z wymiennych kartuszy (bardzo tanie i ogólnie dostępne, np w Decathonie). Poza tym kuchenka posiada wbudowaną zapalniczkę więc nie ma potrzeby posiadania zapałek ani zapalniczki (aczkolwiek warto takie rzeczy mieć z innych powodów). Do tej kuchenki w zestawie mam dwa naczynia: płytkie (robi mi za patelnię) i głębokie. Dodatkowo zabieram ze sobą metalowy kubek, żeby sprawnie i szybko zrobić sobie np. kawę z rana, nie angażując większych naczyń. Te naczynia są jednocześnie obudową kuchenki (po złożeniu jej). Jest tam miejsce na woreczek z herbatą, kawą, jakimś cukrem itp. Te woreczki bardzo dobrze amortyzują wszelkie luzy jakie ta kuchenka ma wewnątrz tych naczyń. Bez nich jest luz i w czasie jazdy to może “dzwonić”.
– niezbędnik, żeby było czym jeść. Jest to nasz polski niezbędnik wojskowy, który zawiera nóż, widelec i łyżkę. Wszystko normalnej wielkości. Sprawdza się znakomicie jeśli trzeba zjeść “coś grubszego” poza jadłodajniami. Niestety nie ma tam łyżeczki więc zabieram zwykłą łyżeczkę do herbaty po prostu z domu.

Niezbędnik wojskowy

– rozkładany taboret. Warto o takim czyms pamiętać. Można co prawda w ostateczności zasiąść na kufrze ale w moim przypadku jest to kufer plastikowy i pomimo jego solidności obawiam się aby on nie popękał albo w inny sposób się uszkodził.

taboret rozkładany

Ja używam właśnie takiego taboretu jak na zdjęciu powyżej. Jednak wpisując w wyszukiwarkę (np. na allegro) frazę “taboret turystyczny” wyskoczy nam wiele różnych odmian takich taboretów. Ja zwracałem uwagę na wymiary po złożeniu, solidność użytych materiałów (tu niestety trzeba kombinować, przyglądać się zdjęciom, pytać innych w internecie). Nie ma taboretów bezbłędnych. Każdy może się popsuć.

Wiadro turystyczne składane. Już widzę te uśmiechy na twarzach… 

wiaderko składane silikonowe

Po co komu wiadro? Otóż może być przydatne w sytuacji, kiedy z jakiegoś powodu nie można zanurzyć się w wodzie ale jest dostęp do wody i przydałoby się nieco odświeżyć, np. jest niewielki strumyczek. Takie wiaderko po złożeniu nie zajmuje dużo miejsca, ma pojemność około 5 litrów. Posiadanie go lub nie, może oznaczać to, czy się odświeżymy czy “się nie da”. Ja z doświadczenia wiem, że warto wykorzystywać każdą okazję jaka się trafi.

Ręcznik. Po kąpieli trzeba się jakoś osuszyć. Zwykłe obmycie rąk również tego wymaga. Duży ręcznik na pewno przyda się na plaży (o ile jest piasek). I tak dalej…

– chusteczki odświeżające w dość sporej ilości. Bardzo dobrze sprawdzają się chusteczki dla niemowląt. Są to zwarte paczki chusteczek, jest ich tam spora ilość i są oczywiście bardzo dobrej jakości (w końcu są one dla dzieci). Oczywiście jest to alternatywa kąpieli, gdy nie ma możliwości obmycia się za pomocą wody. Szału takie mycie nie robi ale zawsze lepsze to niż “nie umycie się wcale”. Nabawić się odparzeń to nic fajnego. Nawet ułożenie się w śpiworze po całym gorącym dniu (doszczętnie przepocone ciało) to nie najlepszy pomysł. Aczkolwiek zdarzało się i tak (…).

– sznurek. Chodzi o linkę niewielkiej średnicy, taką z marketu budowlanego, kilka metrów. Przydać się on może przy rozwijaniu biwaku na dłużej, będzie na czym rozwiesić ewentualne pranie czy inne przemoczone rzeczy. Taki sznurek może przydać się w wielu przypadkach. Zajmuje w bagaży znikomą ilość miejsca. W ostateczności można go wykorzystać do holowania motocykla w awaryjnych sytuacjach. Oczywiście o ile wytrzyma takie obciążenie. Zdecydowanie polecam posiadać kilka metrów takiej linki.

Jeśli chodzi o wyposażenie biwakowe jakiego używam to w zasadzie tyle. Niektórzy powiedzą, że jest tego zdecydowanie za dużo, inni powiedzą, że zabraliby coś innego albo zabraliby coś jeszcze…
To co zabierzecie ze sobą na biwak to jest Wasza indywidualna sprawa. Ja po prostu pokazałem co ze sobą wożę. Wbrew pozorom to wszystko nie zajmuje aż tak bardzo dużo miejsca natomiast umożliwia mi to spędzenie wieczora, nocy i poranka w stosunkowo komfortowy sposób. Umożliwia mi to zarówno przygotowanie sobie bardzo komfortowego miejsca do spania, mogę sobie przygotować coś ciepłego do jedzenia i picia, mam wiaderko żeby zaczerpnąć wodę, mam nawet taborecik żeby sobie usiąść i odpocząć… czego chcieć więcej? 

Oczywiście biwak to biwak a nie hotel. Pomimo wielu rzeczy jakie można sobie wymyślić nigdy nie będzie tak miło i wygodnie jak w kwaterze prywatnej czy w hotelu. Ale ma to swoje plusy: atmosfera biwakowa jest niepowtarzalna! Polecam spędzić chociaż jedną taką noc każdemu, chociaż jeden raz
Ciekaw jestem Waszych pomysłów na wyposażenie biwakowe. Może o czymś zapomniałem, może jest coś, co się może przydać a ja po prostu tego nie znam. Czekam na Wasze komentarze! 

Translate »