Elektryczne,  MOTOCYKL

Awaria ładowania – jak to zdiagnozować?

Wiele razy czytałem w Internecie, że jadąc sobie tu czy tam komuś w motocyklu “siadło ładowanie”. Ba! – sam tez tego doświadczyłem, kiedy moja VFR800 przestała ładować gdzieś pod Zagrzebiem a trzeba było wrócić do Polski. Co to jest i co to oznacza dla dalszej jazdy?

Co to jest to ładowanie i do czego potrzebne?
Motocykl, jak każdy pojazd mechaniczny (współczesny), posiada instalację elektryczną 12V prądu stałego. Od razu napiszę, że te 12V to tylko nazwa bo rzeczywiste napięcie w takiej instalacji może wahać się od około 10,5V do około 14,4V (poniżej piszę od czego to zależy). Ten prąd zasila wszystkie urządzenia elektryczne pojazdu oraz, co najważniejsze, zasila układ zapłonowy. O ile bez świateł i działających “zegarów” da się jakoś jechać to bez zasilania układu zapłonowego już nie. Za wyjątkiem kilku wyjątkowych modeli, w motocyklach nie instaluje się silników diesla, gdzie świece nie potrzebują prądu z zewnątrz a mieszanka jest zapalana samoczynnie. W zasadzie wszystkie motocykle są wyposażone w silniki benzynowe, gdzie są świece iskrowe a te wymagają zasilania. To tak w największym skrócie żeby wyjaśnić po co w motocyklu jest potrzebny prąd.
Teraz pytanie: skąd ten prąd się bierze? – a akumulatora. Na zaciskach akumulatora powinno być napięcie od około 10,5V (akumulator całkowicie rozładowany) do około 14,4V (maksymalne napięcie ładowania). Bez doładowywania w pełni naładowany akumulator powinien utrzymywać napięcie w okolicach 12,5V.

Instalacja “doładowująca” akumulator (układ ładowania)
Oczywiście każdy akumulator można wyładować podłączając do jego złącza dowolny odbiornik pradu. Najszybciej prąd ulatuje z akumulatora podczas rozruchu, gdzie prąd przekracza często 200A (to zależy od modelu motocykla, może być więcej lub mniej). W ciągu kilku sekund potrzebnych na rozruch silnika z akumulatora jest wyciągana ZNACZNA część zgromadzonej w nim energii. To trzeba w jakiś sposób uzupełnić. Można to zrobić na dwa sposoby:
1. Podłączyć akumulator do prostownika (prąd ładowania z sieci energetycznej, np. w domu lub w garażu);
2. W motocyklu jest instalacja, która to zrobi w czasie pracy silnika.
Z doświadczenia wiem, że w pełni naładowany akumulator pozwoli na przejechanie ponad 100 km, przy założeniu, że wszystkie inne odbiorniki prądu są wyłączone, łącznie ze światłami. Więc niedużo. Co 100 km szukać gniazdka z prądem i ładować kilka godzin żeby przejechać kolejne 100 km? – słabe. Ale niekiedy nie ma innego wyjścia (sytuacje awaryjne, kiedy trzeba jakoś wrócić do domu, nie ma serwisu z częściami zapasowymi ale dysponujemy ładowarką sieciową).
I my zajmiemy się własnie opcją drugą, czyli budową wbudowanego w motocykl układu ładowania.

Budowa układu ładowania:
Taki układ jest bardzo prosty z naszego punktu widzenia (użytkownika motocykla). Składa się na to kolejno:
– uzwojenia statora, w którym indukowany jest prąd wykorzystywany później do ładowania akumulatora motocykla. Ten element jest montowany najczęściej po lewej stronie silnika, pod lewą pokrywą. Prąd pojawia się na tych uzwojeniach w skutek ruchu elementów magnetycznych, poruszanych przez silnik. W skutek zmiennego pola magnetycznego indukowany jest w tych uzwojeniach (jest ich dwa) zmienny prąd o napięciu od kilkunastu do ponad 100V, w zależności od obrotów silnika. Ten prąd nie nadaje się do ładowania akumulatora ani do bezpośredniego zasilania instalacji elektrycznej żadnego pojazdu. Potrzebny jest element który zrobi tu porządek.
– regulator napięcia: to jest kostka metalowa i częściowo wykonana z materiałów syntetycznych, w której zamieniany jest prąd zmienny o zmiennym napięciu (ten ze statora) na prąd stały o napięciu stałym w zakresie 13,7V – 14,4V. Właśnie ten prąd, który wychodzi z regulatora podładowuje akumulator w czasie pracy silnika oraz zasila instalację elektryczną motocykla (tylko w czasie pracy silnika!).
Ogólny schemat takiego układu wygląda mniej więcej tak:

Tyle teorii. A jak to wygląda w praktyce? Otóż uzwojenia statora najczęściej montowane są na lewej pokrywie silnika od wewnętrznej strony. Po zdemontowaniu tej pokrywy pojawi nam się mniej więcej taki widok:

UWAGA!
W normalnych warunkach pod tą pokrywą znajduje się również olej silnikowy więc przej jej zdjęciem należy olej silnikowy spuścić aby nie dopuścić do rozlania go. Wiecie… ochrona środowiska i te sprawy…
Generalnie ewentualna wymiana takiego uzwojenia we własnym zakresie jest możliwa i nie są do tego celu potrzebne jakieś niesamowite narzędzia. Amatorski zestaw niedużych kluczy nasadkowych i jakieś śrubokręty powinny wystarczyć. Problemem może być prawidłowe złożenie tych elementów po wymianie statora. Otóż między tą pokrywą a obudową silnika należy umieścić nową uszczelkę a wcześniej dokładnie oczyścić powierzchnie styku tych elementów z jakichś pozostałości po starej uszczelce. Do tego należy bardzo równomiernie dokręcać śruby pokrywy. Tutaj niestety bardzo polecaną praktyką jest korzystanie z instrukcji serwisowej doi danego modelu motocykla oraz stosowanie klucza dynamometrycznego. Wszystko to po to aby dokręcić te śruby z właściwą siłą. Zbyt mała siła może spowodować, że pojawią się wycieki oleju a zbyt duża siła może uszkodzić gwint tych śrub lub ich całkowite zerwanie. To jest zrobione ze stopu aluminium a to jednak dość kruchy materiał.

Regulator napięcia:
Znajduje się on poza silnikiem, najczęściej gdzieś pod siedzeniem w okolicach akumulatora ale często jest on montowany w innych miejscach. Łatwo go rozpoznać po żeberkowanej obudowie:

W zależności od modelu motocykla może mieć on jedną kostkę złączeniową gdzie będą wszystkie kable (wejściowe ze statora i wyjściowe do akumulatora), mogą mieć dwie kostki złączeniowe: osobna dla trzech kabelków wejściowych i osobna dla kabli zasilających akumulator. Te kostki mogą być na kablu (jak na zdjęciu powyżej) lub bezpośrednio na obudowie regulatora napięcia… możliwości jest wiele. Same kostki złączeniowe też będą różne, w zależności od producenta motocykla i modelu motocykla. Do celów testowych można zaopatrzyć się w jakikolwiek regulator napięcia, byleby posiadał on trzy żółte przewody wejściowe i dwa zasilające akumulator: czerwony i czarny. Pamiętaj, że na czas testów NIE PODŁĄCZAMY regulatora napięcia (kable czarne i czerwone) do instalacji motocykla a jedynie do miernika napięcia. Podłączenie słabego regulatora do instalacji motocykla może spowodować przepływ znacznego prądu przez ten regulator (bo akumulator po awarii prawdopodobnie jest rozładowany) co może go uszkodzić.

DIAGNOZOWANIE AWARII UKŁADU ŁADOWANIA
Wiesz już z jakich elementów składa się układ ładowania motocykla. Teraz zajmiemy się diagnozowaniem awarii takiego układu. Od razu uprzedzam, że jeśli ten tekst czyta zawodowy elektromechanik i do tego specjalizujący się w motocyklach to poniższy opis jest po prostu odarty ze wszelkich szczegółów technicznych, które nie są niezbędne do podstawowej diagnozy usterki.
No więc do pracy. Awaria układu ładowania w motocyklu (i w samochodach też) objawia się tym, że na zaciskach akumulatora nie ma napięcia ładowania (napięcie ładowania między 13,7V a 14,4V). Jest jedynie napięcie samego akumulatora czyli od 10,5V (akumulator całkowicie rozładowany) do 12,5V (akumulator w pełni naładowany). Niestety, pracujący silnik, a zwłaszcza używanie rozrusznika w takiej sytuacji bardzo szybko rozładowują taki akumulator.
Będzie potrzebny jakiś woltomierz, który potrafi pomierzyć napięcie zmienne (AC) w zakresie od 0V do 200V oraz napięcie stałe (DC) w zakresie od 0V do 20V. To nie musi być jakiś bardzo dokładny pomiar więc tanie i proste mierniki w zupełności wystarczą.

1. Pierwszą rzeczą jaką musimy sprawdzić to prawidłowe działanie statora:
Rozłączamy kostkę pomiędzy statorem (w silniku) a regulatorem napięcia. Jeśli nie wiesz gdzie w Twoim motocyklu jest ta kostka (bo jest ich dużo) to z lewej strony silnika z okolic lewej pokrywy silnika, prawdopodobnie z górnej jego części, będzie wychodziła wiązka trzech żółtych kabli. Najprawdopodobniej będą one w czarnej otulinie. Ta wiązka trzech żółtych kabli zaprowadzi Twą rękę wprost do odpowiedniej kostki. Rozłącz tą kostkę. Ta wiązka da się teraz wyjąć (wraz ze złączem) na zewnątrz, gdzie będzie wygodniej dokonać pomiarów.
UWAGA!
W czasie pracy silnika na tych przewodach może pojawić się napięcie od kilkunastu V do ponad stu V !!! To napięcie jest niebezpieczne dla zdrowia i życia! Zaopatrz się w rękawice dielektryczne.

Włączamy silnik i pozostawiamy go na obrotach jałowych. Jeśli akumulator jest już na tyle słaby, że silnik nie daje się uruchomić to trzeba akumulator podładować. Gdy silnik jest uruchomiony przystępujemy do pomiarów napięcia pomiędzy poszczególnymi przewodami (żółtymi, wychodzącymi ze statora). Ponieważ kabelków jest trzy sztuki to pomiarów też będzie trzy. Woltomierz ustawiamy w pozycji AC (prąd zmienny) w zakresie do 200V. Dokonujemy pomiarów w następujący sposób:

Po prostu mierzymy napięcie pomiędzy tymi przewodami. Prawidłowo działający stator powinien dać trzy takie same wyniki: kilkunastu V przy obrotach jałowych oraz ponad 100V w okolicach obrotów maksymalnych. Oczywiście nie polecam kręcić silnika na maksymalne obroty. Wystarczy zmierzyć napięcie gdzieś w połowie zakresu obrotów i to powinno być ponad 50 V napięcia zmiennego pomiędzy każdym z tych przewodów. Kolejność pomiarów nie ma znaczenia.
Po czym poznamy, że uzwojenia statora są uszkodzone? Co najmniej jeden z pomiarów da nam zaniżone wyniki. To znaczy, że uzwojenie jest przerwane (brak napięcia lub znikome napięcie) lub uzwojenie się przegrzało i poszczególne zwoje zwarły do siebie (napięcie o wiele niższe od wymaganego). W obu przypadkach uzwojenia statora należy zdemontować i wymienić na sprawne (po naprawie lub nowe / używane).
Jeśli napięcia są takie same w trzech pomiarach i równomiernie wzrastają na wszystkich kabelkach wraz z obrotami silnika to uzwojenie jest sprawne i nie ma sensu się dłużej nad tym rozwodzić. W sumie taki przypadek (sprawne uzwojenia statora) jest lepszy bo robota przy ściąganiu i zakładaniu pokrywy jest dość upierdliwa (…).

2. Skoro uzwojenia statora są sprawne to zostaje nam sprawdzić sam regulator napięcia. Chociaż to sprawdzenie będzie w zasadzie formalnością, skoro wcześniej na akumulatorze nie było napięcia ładowania. Ale zróbmy to. Przewody ze statora podłączamy w złącze z którego wcześniej je wypięliśmy. Jeśli nie wiesz w którym miejscu masz w motocyklu zainstalowany regulator napięcia to Twoja ręka “idąc po tych samych przewodach” dalej poprowadzi Cię właśnie do regulatora napięcia. Nie demontuj go. W miarę możliwości (może być ciasno) zlokalizuj kostkę złączeniową z kabelkami czarnym(i) i czerwonym(i). Tak, może być ich więcej niż jedna para ale to nic. Wszystkie czarne to “minus” a wszystkie czerwone to “plus” (oznaczenia zgodne z tymi na akumulatorze. Teraz ustaw woltomierz w pozycji DC (pomiar prądu stałego) i skala do 20V. Uruchamiasz silnik i mierzysz napięcie (przy rozłączonej kostce czarnych i czerwonych przewodów). Prawidłowe napięcie ładowania to pomiędzy 13,7V a 14,4V, bez względu na obroty silnika więc nie ma co kręcić obrotami. Może się zdarzyć tak, że po rozłączeniu kostki będzie te 14,4V a po podłączeniu do instalacji tego napięcia znowu nie będzie. To będzie oznaczało uszkodzenie regulatora tylko trochę inne (niewydolność prądowa ale to dla Ciebie nieistotne). Tak czy siak, skoro uzwojenia statora są sprawne a napięcia ładowania brak to regulator napięcia jest uszkodzony. Niestety tego się nie naprawia, to się wymienia.
UWAGA!
PAMIĘTAJ: regulator napięcia w czasie pracy silnika MUSI BYĆ przymocowany solidnie do ramy motocykla (elektrycznie jest tam masa motocykla). Jeśli tak nie będzie to sprawny regulator może ulec uszkodzeniu lub w delikatniejszym przypadku pomiary prądu stałego będą zakłamane.

Możliwe przypadki:
Może się zdarzyć tak, że oba te elementy okażą się uszkodzone (stator i regulator napięcia). Pamiętaj, że zawsze zaczynamy od naprawy statora. Dopiero jak na wyjściu statora pojawi się właściwe napięcie to będzie można w ogóle zacząć diagnozować regulator napięcia. Zawsze w tej kolejności: uzwojenia statora a dopiero później regulator napięcia. Często bywa tak, że regulator napięcia ulega uszkodzeniu i na skutek tego uszkodzenia dochodzi do zwarcia (wewnątrz regulatora) i uzwojenia statora ulegają przepaleniu. Czyli jedna awaria pociąga za sobą drugą awarię. W związku z tym pamiętaj, że NIE WOLNO używać nie sprawnego regulatora napięcia bo może to doprowadzić do kolejnych uszkodzeń.
Drugim symptomem uszkodzonego regulatora napięcia jest zbyt wysokie napięcie na wyjściu regulatora. Przypominam, że nie powinno ono być wyższe niż 14,4V. Spotkałem się już z sytuacją, że po uruchomieniu silnika to napięcie zaczęło rosnąć, przekroczyło 14,4V i rosło dalej. Przy około 17V wyłączyłem silnik. Dalsza praca takiego układu grozi uszkodzeniem wrażliwych elementów instalacji elektrycznej motocykla. Głównie mam na myśli elektronikę, która nie jest przystosowana do pracy z tak wysokimi napięciami. Taki regulator w zasadzie nie spełnia swojej funkcji i również nadaje się do wymiany.
Jak sobie z tym radzić na trasie? Najprościej wozić ze sobą zapasowy regulator napięcia. Dlaczego akurat tak? – bo najłatwiej go wymienić. Dużo łatwiej niż uzwojenia statora bo nie trzeba babrać się ze spuszczaniem oleju, odkręcaniem i przykręcaniem pokrywy silnika i później martwić się wyciekami oleju. Wymiana regulatora napięcia to jest odkręcenie dwóch śrub mocujących i wymiana regulatora. Przykręcenie nowego regulatora w miejsce starego i tyle. Oczywiście taki zabieg zadziała TYLKO w przypadku gdy uległ awarii tylko regulator napięcia a uzwojenia statora są sprawne. No cóż… w przypadku awarii układu ładowania mamy 50% szans na taką sytuację więc jest 50% szans na to, że bez żadnych dodatkowych pomiarów uda się rozwiązać problem. I tutaj malutka uwaga a raczej moja rada: jeśli do takiej awarii dojdzie i uda Ci się “usprawnić” motocykl poprzez wymianę regulatora napięcia to przerwij wyprawę i skieruj się w stronę domu lub dobrego serwisu, gdzie będzie możliwość dokładnego przetrzepania instalacji elektrycznej Twojego motocykla. Chodzi oczywiście o znalezienie przyczyny “popsucia się” regulatora napięcia. Być może jest to przeciążenie (bo pomontowano zbyt dużo odbiorników – gadżetów) a być może jest gdzieś w instalacji jakieś uszkodzenie izolacji, co powoduje trwałe lub okresowe zwarcia do masy… i to już jest bardziej niebezpieczne bo może dojść do stopienia izolacji i zapłonu przewodów zasilających (chociaż bezpieczniki powinny zadziałać) albo za chwilę stracisz drugi regulator napięcia… a trzeciego to chyba już w bagażu nie wozisz…?

Moje rady
Potraktujcie ten akapit jak chcecie. Jedni mogą to wyśmiać a inni mogą tego wcale nie czytać. Jednak liczę na to, że znajdzie się choć jedna osoba, która weźmie sobie te moje “mądrości ludowe” do serca i coś pożytecznego dla siebie wyniesie. Być może uchroni to kogoś z Was przed nieprzyjemnościami gdzieś na drodze, związanymi z brakiem ładowania. A więc po kolei:

1. Warto mieć gdzieś w widocznym miejscu jakiś woltomierz.

To oczywiście nie musi być super dokładny pomiar więc to co za kilka złotych znajdziecie na aukcjach w zupełności wystarczy. Chodzi po prostu o to, aby podłączyć taki woltomierz do instalacji 12V w motocyklu i w czasie wyprawy co jakiś czas na niego zerkać. Jeśli zauważysz, że w czasie pracy silnika napięcie w instalacji spadło poniżej 13V to niemal na pewno jest awaria ładowania i jak najszybciej musisz dojechac do zakładu elektromechanicznego, gdzie pomogą znaleźć i usunąć ten problem. Pamiętaj, że od momentu wystąpienia awarii układu ładowania (którego możesz od razu nie zauważyć!) do momentu aż motocykl Ci się zatrzyma, przejedziesz około 100km – sprawdziłem na swoim motocyklu w czasie takiej awarii. To może być kluczowy odcinek: dojedziesz do jakiegoś elektromechanika albo zostaniesz zaskoczony na środku autostrady motocyklem który nagle “zgasł”. W żadnym wypadku nie gaś silnika! Działający silnik (układ zasilający świece iskrowe) pobierze o wiele mniej prądu niż rozrusznik w czasie rozruchu. Powyłączaj z prądu wszystko co się da wyłączyć, żeby tylko silnik działał. Jeśli światła załączają się automatycznie to wyjmij bezpieczniki świateł żeby zgasły. Policja nie nałoży na Ciebie mandatu za taką jazdę (oczywiście nie po zmroku!) o ile powiesz im co się stało i że musisz jak najszybciej dojechać do elektromechanika. Policjanci to też ludzie. Jak znam życie (i kilku policjantów) to jeszcze Ci pomogą się doczłapać, wskażą najbliższy punkt gdzie ewentualnie Cię naprawią… więc bez obaw.

2. Warto wozić ze sobą zapasowy regulator napięcia. W dalekie trasy warto nawet zabrać ze sobą zapasowy stator! -tak! O ile w trasie da się bez większych problemów dopasować regulator napięcia z innego motocykla to z dopasowaniem uzwojenia statora już nie będzie tak łatwo. Albo uda Ci się znaleźć kogoś kto to przewinie albo będziesz skazany na czekanie “aż to ściągną” i wymienią. W obu przypadkach jest to koszt 400-600zł, zarówno za regulator jak i za uzwojenia statora. Jedno i drugie da się wymienić samodzielnie w czasie wyprawy. Wymiana statora, jak pisałem wcześniej, jest bardziej upierdliwa ale jak najbardziej da się. Pomocy uzyskasz w każdym zakładzie mechanicznym. Choćby pożyczą niezbędne klucze czy użyczą pojemnika na spuszczenie oleju silnikowego. O wymianie regulatora nawet już nie piszę bo to jest kwestia dwóch śrub mocujących i można go wymienić samemu. Jednym słowem: lepiej to mieć i nie potrzebować niż potrzebować i nie mieć. A do domu daleko…

3. Unikaj przeciążania instalacji elektrycznej motocykla i rozładowywania akumulatora na postoju. Chodzi o dodatkowe odbiorniki prądu (GPS, ładowarka do telefonu, halogeny itd.). To wszystko jest piękne tylko że to wszystko zużywa prąd. A czy regulator napięcia i stator są na takie dodatkowe obciążenia przystosowane? Do pewnego stopnia tak ale weź pod uwagę, że wszystko ma swoje granice. Na przykład stator w VFR800 i zdaje się w moim obecnym Triumphie Tigerze 1050 jest podobnie: moc maksymalna takiego statora to 320W. To całkowita moc, wliczając to co zużywa sam motocykl plus to co mu dodatkowo zamontujesz! Regulator napięcia wiem, że może być nieco słabszy (dlatego najczęściej uszkadza się jako pierwszy). Dlatego bezpiecznie jest nie przekraczać 50-100W dla dodatkowych urządzeń jakie sobie wymyślisz do instalacji na motocyklu. A przekroczyć tą wartość jest bardzo łatwo. Na przykład nowoczesne ładowarki do smartfonów posiadają funkcję szybkiego ładowania (QC). Wszystko pięknie tylko że w szczytowych momentach taka ładowarka potrafi pociągnąć z instalacji nawet 50W. A to dopiero ładowarka do smartfona. Halogenki są fajne? – pewnie że są. A patrzyłeś jaki jest ich pobór prądu? – pewnie że nie! A to może być kolejne kilkadziesiąt watów! Nawigacja GPS? – podobnie jak smartfon. Jakieś dodatkowe światełka na kufrach? – proszę bardzo… tylko to wszystko zużywa prąd, którego w motocyklu nie ma za dużo.
Jeśli teraz do tak obciążonej instalacji dorzucimy rozładowany akumulator (bo z jakiegoś powodu został rozładowany na postoju) to pierwsze minuty po rozruchu sam tylko akumulator pociągnie kilkadziesiąt amperów prądu… czy regulator wytrzyma taki “strzał”?

4. Nie grzeb w instalacji elektrycznej jeśli nie jesteś w stanie zrobić tego absolutnie perfekcyjnie. Pamiętasz jak wspominałem o swojej awarii ładowania w Chorwacji? – najprawdopodobniej przyczyną tego była moja nieuwaga w czasie jednego z takich grzebań. Co z tego że mam pojęcie? Co z tego że “wiem jak” skoro tak nie zrobiłem? Otóż pochwalę się chociaż nie ma czym: kilka tygodni przed wyjazdem do Chorwacji wyciągnąłem sobie dwa przewody zasilające 12V do złącza, które później miałem zastosować do czegoś tam, nie istotne teraz do czego. Otóż zastosowałem tanie złączki. W czasie jazdy (drgania) doszło do wysunięcia się przewodów z tej złączki i gołe już przewody (zasilające! 12V z akumulatora!) zaczęły dotykać do metalowych elementów motocykla. Nie doszło do stopienia przewodów bo widocznie nie było aż tak dużego przepływu prądu. Nie doszło też do wywalenia bezpiecznika bo dałem za duży (a niech będzie większy na zapas!). I zamiast bezpiecznika trafiło przeciążony regulator napięcia a później oberwał też stator. A że nie miałem na kierownicy żadnego woltomierza (bo po co, przecież ja i mój motocykl jesteśmy perfekcyjni) to dowiedziałem się o awarii na środku drogi jak mi motocykl zgasł. Po prostu motocykl jechał do momentu aż w akumulatorze było na tyle mało prądu że w końcu wtryski przestały pracować i silnik zgasł. W ramach ciekawostki powiem, że krótko przed tym zegary opadły do zera, pomimo pracującego silnika. Jest to więc symptom tego, że w akumulatorze napięcie to spadło do takiego poziomu, że zegary już nie działają ale wtryski jeszcze tak. To są ostatnie minuty albo sekundy pracy motocykla i za chwilę on zgaśnie. To tak w ramach moich nieprzyjemnych doświadczeń. Może komuś się to zdarzy i już będzie wiedział co się stało. Oby nie…

5. Jeśli już się zdarzyła awaria ładowania i nie jesteś w stanie tego naprawić… na przykład w moim przypadku awaria nastąpiła pod Zagrzebiem po południu w sobotę, gdzie wszystkie sklepy i serwisy właśnie się pozamykały i teoretycznie można by było zacząć szukać pomocy w poniedziałek. Tyle że w poniedziałek to ja musiałem pojawić się w pracy! Co w takiej sytuacji? Otóż wykorzystaj wiedzę z tego forum którą właśnie Ci przekazuję: silnik, jak i cały motocykl, może pracować tylko na prądzie z akumulatora. Oczywiście do czasu aż ten akumulator zostanie przez motocykl rozładowany. Ale jest to około 100km na takim jednym naładowanym akumulatorze. Opcje są dwie:
– (to z czego ja mogłem skorzystać) kolega, który zechce jechać z Tobą i użyczy Ci swój naładowany akumulator. Oczywiście swój rozładowany akumulator wkładacie do motocykla kolegi i odpalacie jego motocykl “na pych”. I tym sposobem można przejechać do 100km. Po tym odcinku należy ponownie zamienić się na akumulatory. Sprawny motocykl kolegi przez te 100km przynajmniej w dużej części naładował już Twój akumulator więc można go podłączyć do Twojego motocykla a rozładowany akumulator znowu ląduje w sprawnym motocyklu kolegi. Proponuję jechać krótsze odcinki, np po 90km. Wtedy w tym rozładowanym akumulatorze zostanie na tyle prądu że nie trzeba będzie kolegę uruchamiać “na pych” tylko jest szansa że rozrusznik pociągnie. Ale to ma też drugą stronę medalu: jest mniej czasu na doładowanie akumulatora w motocyklu kolegi więc po tych 90km dostaniesz słabiej naładowany akumulator… ale powinno to wystarczyć na przejechanie kolejnych 90km.
Takimi skokami dojedziesz do domu lub, jeśli dopadnie Was zmrok, do stacji paliw, która będzie czynna całą dobę. Wyjmujesz wtedy oba akumulatory i podłączasz je pod prostownik. Na stacji paliw na pewno coś takiego będzie do kupienia. Nawet prostownik samochodowy się nada tylko trzeba odpowiednio ustawić prąd ładowania i pilnować długości czasu ładowania. To może wiązać się z nieprzespaną nocą ale za to rano będziecie mieć dwa w pełni naładowane akumulatory. Oczywiście warto w tym momencie skorzystać z prądu i załadować sobie powerbanki, smartfony i inne gadżety, które ułatwią powrót do domu.
– opcja numer dwa jest nieco bardziej hardkorowa. Możesz ją wykorzystać jeśli z jakiegoś powodu musisz doczłapać się do domu samotnie. Niestety, trzeba będzie zainwestować w dwie rzeczy: klemy (kable do awaryjnego rozruchu silnika) oraz największy akumulator samochodowy 12V jaki tylko jesteś w stanie kupić. Najlepiej taki do “TIRa”. Serio! Chodzi o jak największą pojemność takiego akumulatora. Zwróć uwagę na fakt, że akumulatory motocyklowe mają najczęściej 10Ah pojemności. Taka “kobyła” bez problemów będzie miała 50 lub 60Ah. Co to oznacza? – że na jednym naładowaniu takiego dużego akumulatora motocykl przejedzie 5-6 razy dalej niż na akumulatorze motocyklowym naładowanym do pełna. Jak to się przekłada na odległości? Skoro na 10Ah da się przejechać 100km to na 60Ah powinno dać się przejechać 600km. To powinno wystarczyć aby wrócić do domu lub jechać cały dzień i dojechać do stacji paliw na noc gdzie będziesz ładować taki akumulator do rana. Taki akumulator trzeba będzie jakoś umocować na motocyklu a do instalacji elektrycznej trzeba go będzie podpiąć tymi kablami do ładowania, nie ma innej opcji. I tak możesz jechać te 600km, oczywiście wszystko co możliwe ma być wyłączone, szczególnie światła! Po nocy spędzonej na stacji paliw i ładowaniu akumulatorów powtórka z rozrywki…

… i tak da się dojechać do domu bez sprawnego układu ładowania! Czego sobie i Wam nie życzę. Ja już tak jechałem i wystarczy. Teraz mam w bagażu zapasowy regulator napięcia a na kierownicy prosty woltomierz. Co prawda podobno nikt jeszcze nie widział Triumpha w którym spalił się regulator napięcia ale wolę mieć i nie potrzebować niż potrzebować i nie mieć. Nie zajmuje to dużo miejsca w bagażu a może to uratować tyłek na jakiejś wyprawie. Jeśli ktoś ma zamiar w czasie wyprawy zdejmować pokrywę to proponuję nie zabierać ze sobą oryginalnych uszczelek do tej pokrywy. Znając życie to może się zdarzyć awaria silnika w innym miejscu ni nic Ci po takiej uszczelce. Poza tym taka uszczelka w bardzo łatwy sposób ulega uszkodzeniu więc prawdopodobieństwo, że faktycznie będzie ona do użytku po kilkunastu dniach wyprawy jest bardzo mała. O wiele lepszym pomysłem jest zabranie ze sobą uniwersalnego uszczelnienia do pokryw silnikowych na bazie silokonu… Ja wiem, większość z Was na myśl o potraktowaniu swojego motocykla silikonem wyrywa sobie włosy z głowy… ale w X-dniu wyprawy, w bagażu uszczelka do pokrywy jednak nie przetrwa podróży. Uszczelnienie silikonowe może być jedynym sposobem na szczelne zamknięcie silnika. Tubka takiego uszczelnienia zajmuje miejsca tyle co nic a może się przydać niemal w każdym miejscu w silniku. W przeciwieństwie do uszczelki, która ewentualnie przyda się tylko raz i tylko w jednym miejscu (tak, masz tylko jedno podejście w przypadku uszczelki!). W parze z takim wynalazkiem jak poxilina mamy zestaw, którym dosłownie można łatać dziury w silniku! To wszystko to są drobiazgi jeśli chodzi o miejsce w bagażu a w przypadku awarii czy wybiciu dziury w pokrywie w czasie wywrotki, jest szansa i to duża na samodzielne połatanie motocykla i powrót do domu na kołach!

Słowniczek:
V – wolty (napięcie)
W – waty (natężenie)
A – ampery (moc)

Translate »