MOTOCYKL,  Poradnik początkującego

Wybierasz pierwszy motocykl? – najpierw to przeczytaj

Wujek “dobre rady” potwierdza:

Wybór motocykla to nie jest łatwa sprawa. To nie jest kwestia pieniędzy. Albo raczej to nie jest tylko kwestia pieniędzy. To również kwestia poziomu jaki w danej chwili prezentujemy, warunków fizycznych i paru innych rzeczy. Na przykład innego motocykla będzie szukać osoba mająca więcej niż 180 cm wzrostu a innego osoba niska, o wzroście 170 cm lub niższa (taka jak ja). Uprzedzając fakty: nie będzie tutaj informacji o żadnym konkretnym modelu motocykla. Będzie natomiast mnóstwo wiadomości ogólnych, którymi możesz się sugerować (lub nie – Twoja sprawa).

Mój pierwszy motocykl
Pisząc pierwszy motocykl mam na myśli całkiem pierwszy lub pierwszy od wielu lat. Nasze prawo w Polsce zezwala na prowadzenie motocykli o pojemności do 125cc (centymetrów sześciennych) na kategorii prawa jazdy B. Należy jeszcze pamiętać, że są jeszcze trzy warunki:

  • prawo jazdy kategorii B należy posiadać od co najmniej 3 lat. Chodzi tutaj o polskie prawo jazdy! Legitymując się prawem jazdy z innego kraju nie mamy uprawnień do kierowania motocyklem na terytorium Polski;
  • moc takiego motocykla nie może przekraczać 15KM; (11kW)
  • stosunek mocy do masy własnej nieprzekraczający 0,1 kW na 1 kg;

Jeśli spełniamy te trzy warunki to można rozglądać się za jakimś motocyklem o pojemności do 125cc. Pewnie większość z Was powie, że taki motocykl to nie motocykl albo, że to nie ma sensu bo szybko się znudzi… to wszystko może być prawda ale nie koniecznie.
Polecam taki motocykl osobom, które zafascynowały się motocyklami, nie mają jeszcze prawa jazdy kategorii A ale bardzo chcą spróbować… No własnie: spróbować – słowo klucz. Nie ma sensu wywalać 1500 – 2500 zł na kategorię A jeśli się okaże, że na to hobby nie mamy czasu, okaże się że to zbyt drogie (tak, jest ono kosztowne) albo nasze zafascynowanie motocyklami zniknie równie szybko jak się pojawiło. Dlatego posiadając prawo jazdy kategorii B proponuję motocykl używany 125cc. Dlaczego używany? – bo można taki kupić w dobrych pieniądzach i jeśli dobrze go przejrzymy przed zakupem to jest duża szansa, że będziemy bardzo długo go eksploatować z rogalem na twarzy. Oczywiście, jeśli dla kogoś fundusze nie są problemem to może wybrać jakiś model nowy z salonu, dla mnie nie ma żadnego problemu. Jednak ze swojego własnego doświadczenia wiem, że to jest słabo opłacalna decyzja dlatego odradzam taką opcję mniej zamożnym użytkownikom jednośladów. Taki motocykl prawie na pewno będziesz chciał sprzedać bo:

  • podejmiesz decyzję, że to hobby jest dla Ciebie i idziesz na kurs prawa jazdy kategorii A… co prowadzi do zakupu większego motocykla;
  • podejmiesz decyzję, że to nie jest zabawa dla Ciebie i rzucasz to w cholerę;

Jeśli to był zakup z salonu to zapomnij, że dostaniesz choćby przybliżoną kwotę za ten motocykl. Nikt Ci nie odda grosza za żaden dodatek jaki do niego dokupiłeś, może to być ewentualnie forma zachęty dla kupujących. Tak to wygląda w przypadku zakupów z salonu.
Natomiast jest bardzo duża szansa, że odzyskasz nawet całość pieniędzy jeśli wcześniej zakupiłeś motocykl używany. Jeśli od zakupu nie minęło za dużo czasu to rocznikowo na wartości nic nie straciłeś. Jeśli doinwestowałeś motocykl to również będzie to na plus. Znam przypadki, że ostatecznie cena sprzedaży takiego motocykla była większa niż cena zakupu kilka miesięcy wcześniej.

W tym momencie przechodzimy dalej. Pomijam z oczywistych względów ludzi, którzy porzucają to hobby z jakiegoś powodu. Zostawiam też w spokoju ludzi, którzy świadomie zostają przy 125cc bo np. potrzebują jedynie przemieszczać się do pracy i z powrotem albo pokręcić się po mieście od czasu do czasu.
Rozpoczynamy kurs prawa jazdy A1, A2 lub pełnego A – tutaj odsyłam do tekstu jak to zrobić dobrze, tanio i stosunkowo szybko, nie popełniając moich błędów:

Tutaj moja uwaga, która niejednego młodego kierowcę może uratować od poważnych kłopotów: jeśli zdałeś egzamin praktyczny prawa jazdy to jeszcze nie możesz prowadzić większego motocykla! Takie prawo otrzymasz w momencie odbierania fizycznego blankietu w starostwie powiatowym. Dopiero w tym momencie do systemu jest wprowadzana informacja, że faktycznie posiadasz takie uprawnienia. Ale to już inna historia, do której zapraszam >>TUTAJ<<

Ok, prawo jazdy jest w ręku, możesz całkowicie zgodnie z prawem prowadzić po drogach publicznych motocykle, zgodnie z posiadaną kategorią prawa jazdy. Czym się sugerować wybierając swoją upragnioną maszynę?

Warunek nr jeden i najważniejszy, od razu o nim piszę żeby nie było: ten motocykl musi Ci się podobać! – i to bez dwóch zdań najważniejsza rzecz jaką musisz się kierować. Kupowanie motocykla tylko dlatego, że ktoś poleca to błąd. Będziesz chciał(a) go sprzedać szybciej niż Ci się wydaje, nawet jeśli to co powiedział znajomy to całkowicie prawda. To jak z samochodem: musi Ci się podobać i tyle. Cała reszta typu silnik, gabaryty to są sprawy ważne ale drugorzędne.

Warunek nr dwa (równie prawdziwy jak nr jeden): dopiero trzeci Twój motocykl to będzie Twój świadomy wybór. Dwa potrzednie to będą:

  • 1. 125cc, który jest motocyklem “na próbę”;
  • 2. Pierwszy poważny motocykl, który prawie na pewno kupisz “na pałę”, sugerując się oczami a nie zdrowym rozsądkiem;

Dlatego dopiero trzeci motocykl będzie motocyklem przemyślanym. Będziesz już wiedział czego oczekujesz od motocykla – dopiero po doświadczeniach zdobytych na dwóch poprzednich.

Warto poruszyć niebo i ziemię aby zasięgnąć informacji co jest z technicznego punktu widzenia dobre a co nie. Szczególnie interesują nas informacje o nie udanych modelach, silnikach na które należy uważać, modele motocykli które posiadają znane wady itd. Wyjątkiem od tej zasady jest chęć posiadania, nie koniecznie jeżdżenia. W takim przypadku kupuj to, na co masz ochotę. Stan techniczny nie będzie miał znaczenia jeśli motocykl po prostu będzie stał w garażu.
Ok, opinie innych mamy już ogarnięte. Mamy listę modeli, których brać nie warto bo są wysoce ryzykowne. Teraz pozostaje nam wybrać rodzaj maszyny. Co innego wybierze ktoś kto jeździ głównie po torach wyścigowych a co innego weźmie ktoś, kto lubuje się w potężnych i ciężkich kredensach (sorry, musiałem). Zarówno jednych jak i drugich pomijam bo oni najczęściej skupiają się na innych rzeczach niż na turystyce. My, zgodnie z tematyką tej strony, wybieramy odpowiedni motocykl do turystyki. I tutaj drogi są dwie:

  1. Ma to być motocykl ogólnego przeznaczenia, zarówno do turystyki jak i do codziennego użytku, głównie na asfalt;
  2. Ma to być motocykl mocno turystyczny, z silną opcją terenową;

Przypominam, że piszę tutaj o pierwszym poważnym motocyklu po egzaminie prawa jazdy. Nie wchodzą tutaj więc w grę motocykle duże, ciężkie, “z milionem koni mocy”. To ma być coś, co będzie w stanie ogarnąć każdy, kto dopiero co zdał egzamin na kategorię A.
Opcja “asfaltowa” ma to do siebie, że jest zaprojektowana do jazdy po asfalcie. W związku z tym należy pamiętać, że jazda poza asfaltem jest w takim przypadku możliwa ale jest mocno ograniczona. Odczuwać się to będzie również na drogach asfaltowych, gdzie są bardzo duże dziury. Tutaj są po prostu sztywniejsze amortyzatory. Z tego względu taki motocykl słabo będzie spisywał się w terenie ale za to na asfalcie będziesz czuł się jak ryba w wodzie. Jeśli jazdy szutrami, po odludziach nie są Twoim zamiłowaniem to idź w tę stronę. Nie warto pchać się w “uterenowione” enduro.
Opcja terenowa: jest to motocykl zazwyczaj z kołami szprychowymi, z dużym 21-calowym przednim kołem i miękkimi amortyzatorami o dużym skoku. To wszystko sprawia, że taki motocykl doskonale radzi sobie ze wszelkiego rodzaju nierównościami, o wiele lepiej radzi sobie w terenie a po dziurach w asfalcie po prostu sobie przelatuje jakby ich nie było. Natomiast należy pamiętać, że to nie sa motocykle do szybkiej jazdy po asfalcie. Te motocykle najczęściej posiadają mocno terenowe opony, często są to “kostki”, które nie nadają się do składania w zakrętach oraz do rozwijania prędkości większych niż 120 km/h. Oczywiście wszystko się da i jeśli ktoś się uprze to poleci na takim motocyklu i 160 km/h ale to już jest jazda mocno niebezpieczna.

Zarówno w opcji terenowej jak i w opcji asfaltowej można bezproblemowo znaleźć modele typowo turystyczne. Przypominam czym taki motocykl się powinien charakteryzować:

  • ochrona przed wiatrem: wysoka turystyczna szyba, która osłania co najmniej do wysokości szyi. W razie czego można dokupić deflektor i te ochronę sobie podniesiemy o kolejne centymetry. Motocykle sportowe i sportowo-turystyczne mają w tym zakresie słabą ochronę. Takie rzeczy jak handbary również bardzo pomagają, zwłaszcza w chłodne dni. Z kolei w gorące dni lepiej żeby ich nie było i żeby podwiewały rękawice;
  • ochrona motocykla: gmole i jeszcze raz gmole! Motocykl turystyczny nie może być wyeliminowany z powodu byle przewrotki! Musisz na nim dojechać do domu nawet jak zaliczysz małego szlifa! Brak gmoli może poważnie uszkodzić motocykl, zwłaszcza pokrywę silnika, co eliminuje motocykl z dalszej jazdy! Crashpady na pewno są lepsze niż ich brak ale na przykład na kamieniach w Chorwacji za dużo by mi nie pomogły. Zwracaj uwagę aby gmole już były lub przynajmniej, że jest możliwość ich zakupu do tego modelu motocykla. Gmole powinny chronić nie tylko silnik ale również owiewki zamontowane nieco wyżej. Tym sposobem w razie wywrotki prawdopodobnie unikniemy klejenia i malowania motocykla. Pomalowanie gmoli to naprawdę nic w porównaniu do malowania plastików. Wiem co piszę… ;)
  • wygodne siedzenie: przejedź się motocyklem po jakimś prostym odcinku i zwróć uwagę czy siedzenie jest w pełni wygodne. Nie może być ono za miękkie ani za twarde. W żadnym wypadku nie może Cię nigdzie uwierać. Siedzenie z warstwą żelu to bardzo dobre rozwiązanie. Zakładaj, że na motocyklu będziesz spędzać wiele godzin dziennie więc o żadnych niedogodnościach nie może być mowy.
  • wygodna pozycja na motocyklu: tutaj powalczę z kilkoma mitami. Po pierwsze nie chodzi o to, że zasiadasz na motocyklu i czujesz się jakbyś siedział w domu przed TV – takie odczucie dają motocykle typu chopper i podobne. Ale to odczucie mija BARDZO szybko, ze względu na mocno wysunięte do przodu nogi i brak możliwości poprawienia swojej pozycji w czasie jazdy – to nie są motocykle na długie odcinki. To niestety jest motocykl na krótkie odcinki. Brak możliwości poprawienia swoich czterech liter w czasie jazdy skreśla taki motocykl z dalekich wypraw, o ile mają być one wygodne. Nie wytrzymasz na takim motocyklu ciągiem dłużej niż około 200km. Kolejne odcinki będą tylko krótsze i krótsze… Z kolei pozycja sportowa (motocykle sportowe i sportowo-turystyczne) również za bardzo się nie nadają na bardzo długie wyprawy. A to z powodu właśnie pochylonej pozycji. Jak ktoś jechał na takim motocyklu dłużej niż kilka godzin w ciągu dnia to wie co to jest ból mięśni pleców. Ten ból powstaje w skutek konieczności dźwigania ciężaru naszej głowy i kasku właśnie przez te mięśnie. Wiem co piszę, miałem tani i ciężki kask w Chorwacji a jechałem w takiej pozycji ponad 4000 km. – mięśnie grzbietu bolały mnie już po pierwszym dniu a później już było tylko gorzej. Teraz już wiem, że pozycja powinna być zbliżona do takiej jak na krześle: pozycja wyprostowana lub przynajmniej zbliżona do wyprostowanej, podnóżki nisko i poniżej miejsca gdzie siedzimy, nie z przodu ani nie z tyłu. Kolana jak najbardziej wyprostowane. Tylko taka pozycja umożliwia wielogodzinną i wielodniową turystykę motocyklową bez konieczności myślenia o częstych przerwach na odpoczynek;
  • możliwość zainstalowania gadżetów turystycznych: w turystyce takie rzeczy jak GPS i innego rodzaju gadżety mogą się bardzo przydać. Dlatego warto wybierać modele motocykli, które mają możliwości rozbudowy w tym zakresie. Mam tutaj na myśli zainstalowane (lub dostępność na rynku) stelażu pod takie rzeczy. W razie czego można podratować się stelażem mocowanym do mocowania lusterka (pasuje chyba do każdego modelu motocykla). Niemniej najlepszym rozwiązaniem jest stelaż nad “zegarami” pod szybą – to najlepsze miejsce dla takich gadżetów. W razie deszczu jest jakaś minimalna ochrona przed wodą. O ile nawigacja motocyklowa powinna sobie z wodą poradzić to smartfony już nie koniecznie, nawet te “wodoodporne”.

Pojemność silnika, moc itp.
Tutaj dochodzimy do bardzo ważnego tematu: silnik. Inaczej na ten temat będzie patrzeć osoba, która szuka sporta na tor a inaczej ktoś kto szuka dobrego turystyka dla siebie. Kolejny raz przypominam, że to będzie pierwszy motocykl po zdanym egzaminie prawa jazdy, więc odpadają wszystkie ciężkie i wielkie modele “z milionem koni” bo prędzej czy później dojdzie do nieszczęścia. Bardziej prędzej niż później. Osoba “po prawie jazdy” powinna szukać czegoś między 50 KM a 85 KM. To w większości przypadków wystarczy do bardzo komfortowej jazdy i bardzo możliwe, że taki motocykl zostanie na dłużej. To nie jest moc, która będzie chciała “zamordować” swojego jeźdźca ale jednocześnie na tyle duża, że każda osoba, która opanowała motocykl na placu w czasie jazd i później egzaminu, z pewnością sobie poradzi. Wystarczy trochę “się wjeździć”.
Unikamy motocykli “na wyrost”. Motocykle duże, ciężkie i z mocnym silnikiem (powyżej 100KM) są raczej dla bardziej doświadczonych motocyklistów, którzy wiedzą jak z takim sprzętem postępować. Osoba po prawku… sorki, ale nie ma o tym pojęcia, co najwyżej “jej się zdaje” że wie. Sam kupiłem motocykl na wyrost a nie była to jakaś “rakieta” a raptem VFR800 z silnikiem 109KM. Niestety to była jazda bardzo nerwowa i nie miała za dużo wspólnego z przyjemnością. W połączeniu z brakiem umiejętności praktycznych i bardzo dużą masą własną i moimi krótkimi nóżkami często kończyło się to “parkingówkami” co nie było ani przyjemne ani tanie (malowanie motocykla). Tak więc kupcie sobie moim młodzi kierowcy coś pośredniego, nauczcie się tym jeździć w takim stopniu, żebyście mogli sobie powiedzieć, że ten motocykl już nie ma przed Wami żadnych tajemnic… to będzie odpowiedni moment żeby sobie kupić coś większego. Dopiero wtedy! Jeśli zrobicie to za szybko to najprawdopodobniej motocykl Was pokona w czasie pierwszej awaryjnej sytuacji. I zrobi to bezlitośnie. Szkoda zdrowia a niekiedy życia.
Pamiętaj, że motocykl turystyczny nie musi mieć milionów koni mocy. Musi za to być BARDZO elastyczny. To znaczy, że powinien “ciągnąć” w jak najszerszym zakresie obrotów. Co z tego, że silniki sportowe oferują nie rzadko po 150KM i więcej skoro ta moc jest dostępna od co najmniej 4-5 tys. obrotów. W turystyce często jeździmy na niskich obrotach i silnik powinien to umożliwiać. Jest to bardzo ważne w sytuacji, kiedy nagle trzeba dodać gazu i nie ma czasu na redukcje biegów bo np. motocykl wali się na jeden z boków. Odkręcenie manetki musi być równoznaczne z pociągnięciem motocykla w przód przez silnik… a silniki wysokoobrotowe mogą mieć z tym problem na niskich obrotach, pamiętaj o tym! Druga sprawa to ekonomia jazdy…
Jeśli już piszę o silniku to należy wspomnieć o takich rzeczach jak zasilanie czy chłodzenie. Silnik chłodzony powietrzem będzie nieco inaczej skonstruowany niż silnik chłodzony cieczą. Bardzo możliwe, że silnik chłodzony powietrzem będzie “brał olej”, pomimo tego że jest w dobrej kondycji. To wynika właśnie z faktu, że niektóre elementy silnika są nieco luźniej spasowane niż takie same elementy silnika chłodzonego cieczą.
Bardzo ważną kwestią jest również zasilanie silnika w paliwo. Najogólniej mówiąc mamy dwa rozwiązania: gaźniki i wtryski. Gaźniki wymagają regulacji co jakiś czas, bywają kłopotliwe w utrzymaniu przez kierowców lubiących ‘bezobsługowe’ sprzęty. Z kolei silniki zasilane wtryskiem paliwa są praktycznie bezobsługowe. Dawką paliwa reguluje komputer, który w zależności od modelu motocykla i stopnia jego zaawansowania może brać pod uwagę takie rzeczy jak ciśnienie powietrza, jego wilgotność czy temperaturę – ważne jeśli ktoś dużo jeździ po wysokich górach i jest duże zróżnicowanie w jakości powietrza w krótkim okresie czasu. Z gaźnikami na dużych wysokościach może być problem. Natomiast silniki zasilane gaźnikiem mają jeden bardzo duży plus w stosunku do silników zasilanych wtryskiem paliwa: nie potrzebują do działania sprawnej instalacji elektrycznej. Prąd jest wykorzystywany wyłącznie do wytwarzania iskry, co w sytuacji awaryjnej zdecydowanie wydłuża odcinek drogi jaki taki “uszkodzony” motocykl jest w stanie przejechać na jednym naładowaniu akumulatora. Wtryski są zasilane prądem z akumulatora co bardzo skraca zasięg tak uszkodzonego motocykla. Wspominam o tym bo już wracałem na “braku ładowania” z Chorwacji… i może mieć to znaczenie!
Pomijając awarie… pojemność silnika a konkretnie “ile koni mocy wycisnął producent z każdego centymetra sześciennego” ma bardzo duży wpływ na żywotność silnika. Oczywiście nowoczesne materiały umożliwiają skonstruowanie silnika, który jest dość mocno “wyżyłowany” a mimo tego jego poprawna(!) eksploatacja pozwala na przejechanie wielu kilometrów. Podkreślam słowo “poprawna” bo w takich silnikach ma to kluczowe znaczenie. Takie silniki często ulegają awarii jeśli są niewłaściwie eksploatowane. Głównie chodzi o “dawanie w … gaz” na zimnym silniku – to po prostu morduje silnik, pamiętaj o tym. Wyciskać ostatnie poty z silnika można ewentualnie po porządnym jego rozgrzaniu, szczególnie mam na myśli olej silnikowy. Pozdrawiam w tym miejscu wszystkich wielbicieli “palenia gumy”(…).

Spalanie
Skoro piszemy o silniku to należy wspomnieć o średnim spalaniu. Nie jest żadną tajemnicą, że silniki o mniejszych pojemnościach spalają mniej paliwa na 100 km niż motocykle o większej pojemności eksploatowane w podobny sposób (do 120km/h bo powyżej tej prędkości mniejsze pojemności zaczynają “chlać” podczas gdy większe pojemności ciągle pozostają na mniej więcej tym samym poziomie). O ile nie ma to znaczenia w codziennym użytkowaniu, np. do pracy i z powrotem, to w czasie dalekiej i długiej wyprawy może to mieć kluczowe znaczenie dla naszego portfela. Wyobraź sobie, że wybierasz się na wyprawę na wiele dni. Codziennie masz do pokonania około 400km, średnio. W codziennym użytkowaniu zdarza mi się, że taki dystans robię w ciągu całego miesiąca a teraz przyjdzie to robić w ciągu jednego dnia, przez kilkanascie lub kilkadziesiąt dni. Pobawmy się więc w księgowego. Załóżmy dla łatwiejszych rachunków, że litr paliwa do motocykla kosztuje dokładnie 7 zł za litr. I teraz przyjmijmy dwie różne sytuacje:

  • Twój motocykl jest stosunkowo oszczędny, spala około 4,5 litra na 100km;
  • Przy zakupie nie dbałeś o oszczędność spalania, motocykl spala średnio 6 litrów paliwa na 100km;

Przeliczmy sobie ile będzie kosztował jeden dzień jazdy na każdym z tych motocykli:
Motocykl “oszczędny”:
Motocykl spala 4,5 litra na 100km więc przejechanie 400 km spowoduje spalenie 18 litrów paliwa. Paliwo jest po 7 zł za litr więc 18 litrów kosztować będzie 126 złotych. To jest cena paliwa dla 400 km takim motocyklem.
Motocykl “nie oszczędny”:
Motocykl spala 6 litrów na 100km więc przejechanie 400 km spowoduje spalenie 24 litrów paliwa. Paliwo jest po 7 zł za litr więc 24 litrów paliwa kosztować będzie 168 złotych. To jest cena paliwa dla 400 km takim motocyklem.
Różnica jest więc 42 złote (niezły obiad!). Niby niewiele ale to jest tylko jeden dzień! Jeśli te 42 złote pomnożymy razy na przykład 20 dni wyprawy to wyjdzie nam… 840 złotych różnicy! Taka suma już “piechotą nie chodzi” i trzeba to mieć na uwadze kupując motocykl na długie wyprawy. Motocykl “na miasto” nie ma takich problemów bo takie motocykle nie robią dużych przebiegów w małym odcinku czasu.

Gabaryty
Wielkość motocykla dobieramy głównie do swojego wzrostu. Co innego wybierze osoba o wzroście 180cm lub więcej a co innego osoba o wzroście 170 cm lub mniej. Dla niskich osób bardzo ważną kwestią jest wysokość siedziska. I tutaj nie ma się co sugerować danymi fabrycznymi. Ja jestem niskiego wzrostu i teoretycznie Triumph Tiger 1050 powinien być dla mnie zdecydowanie za wysoki… a jednak nim jeżdżę i jakoś się nie przewracam. Po prostu ten konkretny egzemplarz został fabrycznie obniżony o kilka centymetrów. Pomimo tego, że w dalszym ciągu mam siedzisko wyżej niż w poprzednim motocyklu (VFR800) to nie mam żadnego problemu z utrzymaniem na nim równowagi. A na równej powierzchni dosięgam do podłoża ledwie palcami! To zaleta posiadania motocykla stosunkowo lekkiego, gdzie środek ciężkości jest bardzo nisko i nie czuje się tej masy nawet na postoju. To jest przeciwieństwem tego, co miałem w VFR800: tam masa była spora (240kg na sucho bez płynów) a do tego środek ciężkości jest tam bardzo wysoko. Pomimo niższego siedzenia o kilka centymetrów miałem naprawdę spore kłopoty aby go utrzymać w pionie przy zerowych prędkościach, głównie przy parkowaniu i przepychaniu. Tak więc jest to dość ważna sprawa jeśli jazda na motocyklu ma być łatwa miła i przyjemna. A chyba o to chodzi…? 

Pojemność zbiornika paliwa
Mało kto o tym pamięta, jeszcze mniej osób o tym pisze w mediach społecznościowych… a jest to na wyprawach bardzo ważna sprawa! Napisze ktoś, że będzie woził ze sobą kilka litrów w zapasie… nie wszędzie można wozić ze sobą paliwo w kanistrach! Na przykład w Grecji nie można tego robić i będziesz skazany(a) na taki zasięg jaki masz w zbiorniku. A co w sytuacji, kiedy wjedziesz do “dzikiego” kraju, gdzie nie ma zbyt dużo stacji paliw? Nie wszędzie jest ich tak dużo jak w Polsce. Są drogi, gdzie nie ma ich wcale lub występują one co kilkaset kilometrów, np. co 400-500 km. Jak wiem, to są kraje na tyle oddalone od naszej części Europy, ze zanim ktoś z młodych kierowców tam się zapuści to ze dwa razy zdąży zmienić motocykl i przy okazji zdobędzie doświadczenie odnośnie spalania, ekonomii jazdy w czasie wypraw czy zasięgu swojego motocykla. Moim zdaniem kupowanie motocykla, w którym zbiornik paliwa jest mniejszy niż 20 litrów mija się z celem. Chyba, że silnik jest wybitnie oszczędny i pozwala na swobodne przejechanie tych 300 kilometrów na jednym tankowaniu, np. Honda NC 700 (która aspiruje do miana następcy Transalpa).

Na koniec moja mała ale istotna porada: Jeśli już wybrałeś dla siebie konkretny model i wybierasz się “tylko pooglądać” jakiś egzemplarz to KONIECZNIE zabierz ze sobą kolegę a najlepiej dwóch, którzy “na chłodno” podejdą do ego motocykla, pokazując Ci jego wady. Bardzo często jest tak, że mimowolnie napalisz się na jakiś model i teraz wystarczy “iskra” w postaci “ładnego egzemplarza” na portalu z ogłoszeniami… i to wystarczy żebyś się zaślepił i kupił “złoma”, który jest perfekcyjnie przygotowany do sprzedaży (się świeci). Właśnie od takich sytuacji mają Cię odwieść koledzy, nawet jeśli by to miało być siłowe wsadzenie do samochodu i odwiezienie pod dom żebyś ochłonął.
Naprawdę lepiej żeby doszło do takiej sytuacji niż miałbyś zostać ze złomem w garażu… 

Translate »